Dziś był dzień dosyć ciekawy, bo robiliśmy wszystkiego po trochu. Było malowanie na które najbardziej czekała Najmłodsza Malarka:
..ale nie wgardził nim też Starszy Malowniczy :)
Oczywiście wszystko pod nadzorem Malarz-Mistrzymi :)
...tylko Stary-Malarz się ciskał i walczył z rurami:
...Tak walczył, że aż nastał wieczór i nie skończył roboty.... Dobrze, że Starszy Malowniczy pomagał co i raz, więc coś się udało poskładać.. a co to takiego - pokażę jutro, jak skończę...
Ogólnie był czas na robotę na grządkach, transport zbiornika do Ciepłej wody - kolos ważący 180kg spoczął na swoim miejscy przy pomocy Sławka. Żona wycinała zbędne pozostałości po folii i dylatacji i teraz wnętrza prezentują się już ładnie...
Podczas przygotowań do wylewek niektórzy dostali krótkotrwałą eksmisję z naszego domku, ale jak widac nie zrobiło to jakiegoś wrażenia:
..Niektórzy narzekali na złej jakości spinki nabyte na alledrogo (nie dawały rady przebić folii) Zgadnijcie które to?
Pamiętacie jak z rozpaczą pisałem o szambie? Trzeba dostrzec też dobre strony: mamy swój basen...
...No ale oczywiście inni mają większe:
...ostatnie spojrzenie na salon i kuchnię przed folią:
... zanotowanie jak są podłączone rurki do rozdzielaczy:
aaaa... no zapomniałem się pochwalić, że ociepliliśmy juz poddasze: