Operacja: chirurg i pacjent przeżyli!
Jak było zapowiadane - mieliśmy w weekend małą operację chirurgiczną. W odróżnieniu od większości takich operacji - gdzie lekarz nie jest narażony na szwank - tutaj nie było to takie oczywiste...
W każdym razie - będę musiał znów zaktualizować zdjęcia w bannerze bloga chociaż robiłem to niedawno. A czemu? - Są nieaktualne...
Od teraz obowiązuje takie zdjęcie dla naszego domku:
Po krótce przedstawię obrazkowy przebieg samej operacji:
...po zakupieniu odpowiednich nożyczek i ręcznej giętarki przystąpiłem do otwarcia dachu...
Potem dłuuugo "nic" się nie działo - trzeba było wszystko odpowiednio pomierzyć i wyciąć - to od wewnątrz.
Potem pustaki murowane od wewnątrz oraz pierwszy pustak powyżej dachu - ten był najtrudniejszy - nie został uchwycony przez Małżonkę, kolejne zaś już tak:
A to ostatni z 5 pustaków powyżej skosu dachu:
Po drodze był pewien moment zwątpienia: "czy dam radę?"
Jednak jeśli się powiedziało "a" to trzeba było powiedzieć również "b" - po rozcięciu blachy na dachu już raczej nie miałem odwrotu :)
Jeszcze trzeba było całość wytynkować a na sam koniec - umyć blachę - bo pomimo zabezpieczania - zapaćkała się niemiłosiernie...
Mycie było zrealizowane niestety już po zmroku - ostatkiem sił - na szczęście ciepłą wodą....
Następny etap to będzie założenie obróbki dachowej Fakro i wylanie betonowej czapki (oczywiście po uprzednim zrobieniu szalunku)