Galanteria skórzana czyli zapaćkany wtorek
Dziś dzień upłynął nam pod znakiem brudnych rąk...
... a to za sprawą czarnej po wyschnięciu mazi, którą izolowaliśmy przejścia zbrojenia z ławy do fundamentu - dysperbitu. Oczywiście wszędzie gdzie indziej była specjalna folia izolacyjna...
A poniżej galanteria "skórzana" :)
Z tym paćkaniem zeszło nam dość długo toteż do "tego, co tygrysy lubią najbardziej" zabraliśmy się koło południa:
W przerwie jedliśmy pyszną kukurydzę, która przyrządziła Moja Wspaniała Żona :). Dzięki temu mieliśmy tyle siły i werwy, że robota paliła się w rękach - tak nas zaabsorbowała, że już było ciemno kiedy skończyliśmy:
Oczywiście dzień nie był zły; zapaćkany tylko trochę ale ogólnie bardzo udany.