Jak się już wdrożyłem w to kucie... to poszedłem za ciosem...
Tutaj rozkuty chudziak w spiżarce - w miejscu gdzie rury od GWC przechodzą do wewnątrz... Przy zalewaniu nie zwróciliśmy uwagi na jakąkolwiek izolację termiczną oraz o przyciśnięcie tych rur jak najbliżej ściany.
Do dziś się cieszę, że nasze ławy fundamentowe są zaizolowane folią od dołu - bo poziom wody jak widać sięga ok 10cm powyżej dna ław !!!
Za pomocą młotka i palnika oraz folii i betonu udało się sprawę nagiąć we właściwym kierunku:
...
Zamówiona część rur, które będą na zewnątrz bezpiecznie do nas dotarła:
Tymczasem robi się reszta (wewnątrz) instalacji GWC:
Tutaj dolny rozdzielacz do GWC (powrotny):
A to jedna "gałąź" rozdzielacza zasilającego - brak jednego elementu uniemożliwił skręcenie całości:
No i dotarły również dwa rozdzielacze do podłogówki:
...taki widok cieszy oko ... i pustoszy kieszeń...
Życie Głównego Kujczego nie zawsze usłane jest różami... powiem nawet, że raczej pod nogami są głazy i stal zamiast chociażby kłód...
Na dowód - pokazuję misternie wycięty otwór po lewej, który okazał się drogą donikąd... (widoczne zbrojenie belki stropowej) Chcąc niechcąc... trzeba było się przenieść z robotą w prawo (powiercone otworki)
W końcu jednak i beton musi ulec, mogę dzięki temu pokazać efekty dalszej demolki...
Na koniec sponiewierana podłoga w WC na górze...
Wiecie.. że jak cos robimy to staramy się to robić jak najlepiej...
Tym razem o izolacji... To nasza dobrze zaizolowana styropianem łazienka.
Ręka w górę - kto zrobi to lepiej...
Nie było wpisów kilka dni - nadrabiając - dziś krótko o weekendzie, który częściowo spędziliśmy nad Zalewem Sulejowskim. Jak to mówią - przyjemne z pożytecznym. Pogoda dopisała, trochę wiało, że nawet zmarzliśmy...
Wracając na nasze tereny - mieliśmy odwiedziny na naszej działce - tym razem był to nie lada GAD:
Jaszczurka Zwinka we własnej osobie, którą Ola koniecznie chciała się pobawić a chociaż pogłaskać.
Gość zaplątał się w folie pełne styropianu i został spłoszony podczas sprzątania...
Z innej beczki:
Generalnie jesteśmy za przyrodą - widać nie? Pompa ciepła, te sprawy... Słowem EKO :)
Jesteśmy taaaaak bardzo za przyrodą, że Ola ... postanowiła zostawić w lesie nieopodal naszej działki.... jajko :D
No ale co tam - dzieci mają różne fantazje - wymyśliła sobie, że zostawi jajko... Nic niecodziennego prawda?
A!!! To miały być w ogóle dwa jajka, ale Mama pozwoliła tylko na jedno - wykazując daleko idący pragmatyzm...
Ale po co to jajko?
"Tatuś - jajko dla liska. On sobie przyjdzie i zje jajko"
...no comments :)
Skoro temat nam przeszedł na Olę... to ostatnio zanim śniegi się zupełnie roztopiły... Ola poszła na pobliskie pole - posprzątać styropian, który wiatr tam wywiał...
Poszła tak ekstremalnie...., że efekt tego był jak na załączonym obrazku:
Nikt nie ma chyba wątpliwości, że Ola ... nie wykonała powierzonej jej misji... :)